Miały być wybory w maju,
w naszym kraju, nie w Bombaju.
Wydruk kart do głosowania
poszedł szybko – puchnie bania.
Wydali kupę milionów,
sprawnie i bez paragonów.
Morawiecki rzecz olewa.
Co najwyżej się zaśmiewa.
Ale tutaj złamał prawo.
Z konstytucją coś nie klawo.
Lecz mu Banaś dopierniczy.
Cieszy nawet się leśniczy.
Sami Banasia wybrali,
nie uwzględniając rywali.
Ale Banaś im pokaże
kto podlega tutaj karze.