4 czerwca ’89

Były 4-go wybory.
Kto je święci, ten jest chory,
bo to była zwykła ściema.
Do głosu doszła ekstrema,
co dopiero wyszła z krzaków.

Prezydent wszystkich Polaków
zaproszenie miał od Włochów.
By się ustrzec w kraju fochów,
to wyjechał na wycieczkę.
Zabrał żonę i córeczkę.

Rebelia się rozprzestrzenia.
Nie ma wątpliwości cienia
i ten gorszy sort narodu,
za namową panów z KOD-u,
daje wpuszczać się w maliny.
Realizmu brak im krztyny.

A wybory całkiem wolne
i zupełnie dobrowolne,
wolne bardziej niż w Maroku,
były tylko w zeszłym roku.